Z wielką przyjemnością uczestniczyłem w kameralnym spotkaniu / powitaniu naszej klubowej koleżanki Marii Springwald / dla przyjaciół… znajomo nazywanej Mery /
To wychowanka naszego klubu, AZS AWF Kraków.
Często na naszych treningach przebiegamy obok tzw. przystani (zdjęcie poniżej). To tam trenuje nasza mistrzyni.
Motywujcie się! Amatorzy też mają swoje olimpiady. Tylko trzeba sobie wyznaczyć „swoje RIO” i trenować!
Zapytałem Mery: “co dalej”? Czy „spotkania w zakładach pracy, wywiady, autografy, emeryturka, etc…?”
NIE – “dalej ciężka i mozolna praca!”
Kibicujcie Mery – fajna, skromna, ładna i do tego z naszego klubu!
Ja jestem dumny – bo zawsze mnie “jarał” sport wyczynowy.
Darek Kaczmarski
Medal już jest w Krakowie
To dawali na podium
Zasłużyła na kalorie…
Powitalny tort
Nasza mistrzyni za stołem powitalnym
Dumnie prezentuję olimpijski medal
Znajomy widok
To tu trenuje nasza koleżanka – czasami też tam biegamy