Zegar tyka… (trening nr 4.)

Czwarty z kolei trening do Cracovia Maraton za nami.

Jakoś tak dziwnie: aura nam mimo wszystko dziś dopisała. Prawie zero osławionego smogu!

Że trochę buty mokre… Maratończyk czy kandydat na maratończyka nie zwraca uwagi na takie „pierdoły”.  Jak mówił jeden z klasków treningu w Krakowie –„dobrym inicjatywom  góra sprzyja!”.

Ci co dziś wybrali kanapę i pilota lub Galerię – niech żałują!

Takich treningów nie da się odrobić nigdy!

Park na osiedlu Tysiąclecia to dobre miejsce, by kontynuować naszą pracę nad kilometrażem, siłą i głową. Kilometry ”się klepały” po Parku Lotników, pasie startowym na Czyżynach, czy w tunelu pod al. Bora Komorowskiego…

Siła „sama wskakiwała” wraz upływem kolejnych kółeczek na naszej pętli. A głowa? Też była trenowana – bo kręcenie kółek to przecież łamanie słabości.

Klasycy gatunku oceniliby dzisiejsze bieganie jako „wash and go” lub „trzy w jednym” lub coś takiego…

Zegar tyka,  czasu coraz mniej. Widzieliśmy przebiśniegi w naszym parku… a może to było tylko złudzenie wywołane ciężkim, maratońskim treningiem?

Musicie być na kolejnych treningach,

Bo:

– te przebiśniegi przekwitną…

-formą nigdy się sama nie zbuduje…

– Brama i lina mety na Rynku czekają…

Do zobaczenia za tydzień – w niedzielę o 10.00 pod Tauron Areną.

Trenerzy AZS AWF Kraków  Masters


Add Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

facebook
child
instagramm