Bez rozwoju wiedzy nie da się skuteczne rywalizować z innymi narodami. Jako trenerzy AZS AWF Kraków Masters oraz Sportingu Międzyzdroje od lat widzimy tą zależność. Obserwujemy dynamicznie zmieniającą się rzeczywistość biegową w Polsce i na świecie. W erze pandemii te procesy zmieniają się jeszcze bardziej. Nic już nie jest i nie będzie takie same, jak przed koronawirusem.
Wydarzenia sportowe są inne, modyfikuje się sprzęt, wyniki jeszcze szybciej ewaluują w górę. Cele, środki i metody treningowe podlegają zmianom. Uczymy się i wyciągamy wnioski.
W drugim tygodniu grudnia polecieliśmy do Dublina, by osobiście obserwować nasze ulubione biegi przełajowe, w wersji mistrzostw Europy.
Byliśmy wcześniej w Samorin (Słowacja) 2017, Tilburgu (Holandia) 2018, Lizbonie (Portugalia) 2019 i po roku pandemicznej przerwy udaliśmy się do stolicy Irlandii.
Impreza zorganizowania w Fingal, w parku Sports Ireland Campus wywarła na nas duże wrażenia.
Sportowe wrażenia:
Były to najlepiej obsadzane mistrzostwa w historii. Wielu zawodników wybiera metodę startową w przygotowaniach do sezonu głównego. W szczególności dotyczy to biegaczy pochodzących z krajów, gdzie przełaje są od lat popularne. Jacob Ingebrigtsen, Karoline Bjerkeli Grovdal, Yaseminn Can, Yemaneberhan Crippa, Fionnula McCormack, Konstanze Klosterhalfen, Nadia Battocletti, Jimmi Gressier to gwiazdy od lat biegające przełaje, które później widzimy w finałach największych imprez stadionowych i halowych. Przypadek? Nie sądzę. Nie ma lepszego bodźca treningowego niż start w zawodach. Przełaje są tego najlepszym przykładem. W kategoriach juniorskich czy młodzieżowych te kraje zawsze wystawiają pełne składy. Wszystkich aktualnie najlepszych, bez wyjątku. Niby proste, ale od lat nie dociera to do świadomości naszych krajowych zawodników, trenerów i działaczy. Preferujemy katorżniczą i nużącą pracę na niekończących się zgrupowaniach w Polsce i na tzw. klimacie. Nadal ta struktura bardziej przypomina socjalistyczną organizację, z pomiarem zakwaszenia jako niby nowość. Drogie, nieefektywne, wymagające poświecenia i czasu. Kompletnie nieskuteczne i słabe marketingowo. Nie gonimy Europy, a mamy wrażenie, że Stary Kontynent zaczyna nam coraz bardziej odjeżdżać. I tak na koniec – małe pytanie: ile razy wystartowała w mistrzostwach Europy np. Fionnula McCormack / ta które tydzień sic! przed Dublinem pobiegła 2.23 w maratonie w Walencji. No ile razy? 17 razy! Słownie siedemnaście razy. A np. Jacob Ingebrigsten – tylko 7 razy. Itd., Itp., Ect.
Organizacja
To były najlepsze mistrzostwa z dotychczas obejrzanych. Zaimponowało nam bardzo duże doświadczenie logistyczne. Ukształtowanie i profil trasy, zabezpieczenia, usytuowanie startu i mety. Dostępność widzów do oglądania rywalizacji. Najlepsze z dotychczasowych. Dużo podejrzeliśmy, dużo zapamiętaliśmy. Brawo Anglosasi!
Te zawody nie odbyły się, bo miały się odbyć. One były dla kibiców i dla zawodników. Nie dla oficjeli i działaczy. Bilety po 10 euro kupiło ponad 7500 widzów! Wyobrażacie to sobie w Polsce?
Jest nadal pandemia, nie wszystkie pomysły da się zastosować. Ale trend by przybliżyć biegaczy do widzów jest bardzo widoczny. Może to jeszcze nie jest jeszcze Tour de France, gdzie prawie można „klepnąć” kolarza na podjeździe. Ale już nie dostaliśmy reprymendy od sędziego, jak w słowackim Samorin, że głośno dopingujemy. Zresztą Irlandczycy tak spontaniczne pomagali zawodnikom, w szczególności swoim, tym w zielonych koszulkach z liściem, że uszy puchły.
.
I zawodnicy chwalili sobie taką atmosferę. Pogadałyśmy z trenerami i działaczami. Dużo świeżej wiedzy przywozimy. Dzięki Bogusławowi „Bogusiowi” Mamińskiemu, którego wszyscy nadal świetnie znają.
Reprezentacja Polski
Cóż – jak zwykle wysłaliśmy dość okrojoną „biało-czerwoną” kadrę. Było nas trochę widać, młodzież próbowała walczyć. Po raz kolejny potwierdziło się, że nie mamy co szukać w takich zawodach, jeśli nie zmienimy organizacji szkolenia biegów w Polsce. Wszystkie nasze pojedyncze sukcesy w ostatnim czasie, opierały się o zawodników trenujących według innych schematów. Głównie za sprawą studentów z USA (dla przykładu Weronika Pyzik, Zosia Dudek). Zima i klimat w Polsce zmienia się. Czas na zmianę mentalności biegowej. Zazdrościmy reprezentacjom Anglii i Irlandii, a nawet Niemiec. Jak wychowali tak walecznych zawodników? Kluczowy jest sposób myślenia i zaangażowanie. Wyprzedzić, na końcówce biegu, za wszelką cenę, zawodnika przed sobą. To nam bardzo imponowało. Widzom zresztą też. Taką walkę nagradzali wręcz huraganowymi brawami. Nieważne, że jesteś 72. Ważne by wygrać z kolejnym przed tobą! U części naszych, widać było tylko rezygnację. Bez cech wolicjonalnych nie mamy co robić w konkurencjach wytrzymałościowych. I wcale nie winię tu zawodników. Młodzież mamy bardzo ambitną.
Turystyka
Połączyliśmy wydarzenie sportowe ze zwiedzaniem miasta. Dwóch z nas przyleciało ze Szczecina, jeden czyli ja z Krakowa. To nie jest problemem, jeżeli impreza jest w mieście – w tym przypadku w Dublinie – z okazałym lotniskiem i wieloma połączeniami lotniczymi. Z tego powodu kolejne mistrzostwa w przełajach zaplanowano w Turynie.
Wracając do stolicy Irlandii. Zwiedziliśmy starówkę i osławione puby. Niejednokrotnie spróbowaliśmy Guinnessa. To prawda – inaczej smakuje w typowej irlandzkiej spelunie. Pojechaliśmy nad zatokę, by wysmagać twarz wiatrem z klifu i spróbować lokalnej kuchni rybnej. Przy okazji poczuliśmy klimat zbliżających się Świat Bożonarodzeniowych.
Reasumując:
To był dobry sportowy wyjazd. Kraków kilka lat temu aplikował do organizacji podobnych zawodów. Pomysł jest wciąż aktualny. Pytanie czy wciąż jest chęć do przeprowadzenia mistrzostw na poziomie Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, władz Województwa Małopolskiego i Krakowa. Bo, to że takich imprez Polska i nasze środowisko biegowe potrzebuje, nikogo nie trzeba przekonywać. Przywróćmy prestiż i masowość biegom przełajowym. Wyniki i sukcesy przyjdą prędzej niż byśmy się tego spodziewali.
Ba, łatwo powiedzieć – ale jak to zrobić?
Pozdrawiamy
Trenerzy AZS AWF Kraków Masters i Sporting Międzyzdroje